środa, 5 grudnia 2012

TIGER BEANIE///BLACKMILK

5 XII 2012
NOWO






\




po przerwie #18

Uff, jak dobrze tu znowu być! Dwa tygodnie to całkiem długa przerwa, ale to w końcu nie moja wina, że egzaminy są  trzeba się do nich uczyć! Poza tym zimowe dni ciągle krzyżują mi plany :((( Myślę, że przez jakiś czas posty będą pojawiać się tylko w weekendy, no i oczywiście częściej niż do tej pory! Miałam czas, żeby wymyślić i rozpisać kilka przemyślanych stylizacji!

A dziś zdecydowanie dużo nowości. Ponieważ miałam trochę czasu na poczytanie waszych komentarzy, które w większości są baaardzo miłe, za co wam dziękuję, postanowiłam odnieść się do nich i zmienić kilka rzeczy! Głównie chodziło o buty, macie racje, latałam tylko i wyłącznie w moich sztybletach, ale ile można? Dziś więc zmiana, w ogóle wyszło trochę inaczej niż zwykle (buty z futrem - Timberland; srebrne legginsy - Blackmilk; czarny wełniany sweter - ZARA; czapka z wzorem tygrysa - H&M). Powiem wam szczerze, że jestem strasznie dumna z tej stylizacji, po raz kolejny biję sobie brawo :))) Myślę, że jest troche inspirowana sławnymi, , polskimi bloggerkami, takimi jak MAFF czy Alicepoint, ale zdecydowanie jest w niej też mój zmienny, aczkolwiek opatentowany styl. Od butów zaczynając - kupione 3 sezony temu, a teraz całkiem mocno podbijają polski rynek! Kupione we Włoszech, tam każdy istniejący człowiek posiada chyba takie buty, a że są niezwykle wygodne i dosłownie niezniszczalne (znam osoby, które chodzą w nich już 11 sezonów i nie widać śladu noszenia), a moim zdaniem wiek nadaje takim butom charakteru! Jestem fanką klasycznego modelu, ale tak naprawdę to jest on typowo męski, więc zdecydowałam się na bardzo podobny, ale z futrem i na cieńszej podeszwie. W tym roku w polskich sklepach Timberland są już dostępne wszystkie możliwe modele! Buty służą mi całą POLSKĄ zimę i nie mam na nie złego słowa! Poza tym kolor - musztardowy, który chyba nigdy nie będzie "out" jeśli chodzi o zimę, wyglądają dobrze ze wszystkim, szczególnie z ciemnym jeans'em. Poza tym nadają trochę rockowego look'u każdemu zestawowi! Założyłam je do moich zupełnie nowych, pachnących jeszcze Australią, pięknych legginsów prosto z Black Milka! Nie kupiłabym drugiej pary, gdyby nie 50% off, czyli CYBER MONDAY na blackmilkclothing.com, a to naprawdę mega okazja! Ponieważ mam już jedną, całkiem wzorzastą parę, to zdecydowałam się na bardziej geometryczny, prosty wzór i uniwersalny kolor. Poza codziennym, kosmicznym lookiem, mogą przybrać bardziej wieczorową wersję. Powiem wam, że siedzę w nich praktycznie bez przerwy od trzech dni. Zobaczymy jak sprawdzą się jakościowo, w końcu to jest nadruk. Chyba uzależniam się powoli od takowych, kosmicznych legginsów, są efektowne, wygodne i jedyne w swoim rodzaju! Zdecydowanie coś dla mnie! Sweter znacie, czarny, ze świetnie skrojonym dekoltem, krótszy z przodu, dłuższy z tyłu. Nie da się ukryć, że przyszła zima i warto zakryć pupę i nerki, a poza tym, czuję się bardziej komfortowo mając z tyłu coś dłuższego, a nie latając w samych legginsach, jak przedszkolaczek. Moją wisienką na torcie została wygrzebana z dna szafy czapka w tygrysa. Nie będę ukrywać, że po oględzinach vogue.co.uk dalej modne będą zwierzęce wzorki i inne pantery. Ogólnie czapek nie noszę, ale ta podbiła moje serce, no i nie wyglądam jak 3/4 nastolatek w czapce, czyli "mam czapkę na czubku głowy, żeby A NUŻ nie dotknęła grzywki"! Lubię mieć ciepło w uszy, zapalenie nie należy do rzeczy które są przyjemne. Na zdjęciach nie umknęły pewnie waszej uwadze moje proste mimo wszystko włosy i niemrawa twarz :))))

xoxo


środa, 21 listopada 2012

JIMMY CHOO xx HUNTER



23 XI 2012
MARKOWO








W końcu #17
 Po tygodniu zabiegania i nauki wracam do was z obiecaną stylizacją. Nigdy nie sądziłam, że będę histeryzowała z podowu złamanego paznokcia, no i stało się. Dziś wychodząc z klasy, oczywiście zahaczając o wszystko po drodze, zawadziłam o coś paznokciem i całe moje zapuszczanie, piłowanie i kształtowanie moich szponów poszło, delikatnie mówiąc, w las. Jeszcze się z tym nie pogodziłam, ale mimo to obfotografowałam dzisiejszy strój z kaloszami!

Od początku, dziś mam na sobie tylko trzy rzeczy, czyli mało jak na mnie. Nie założyłam nawet moich kolczyków ćwieków, które tak uwielbiam. Po wszystkich wymyślnych stylizacjach, dziś zdecydowałam się na 100% casual w minimalistycznej wersji (buty, kalosze - HUNTER by JIMMY CHOO; czarne, woskowane spodnie - ZARA; jasnoszary sweterek - SISLEY). Wydaję mi się, że wyszło troszeczkę inaczej niż zwykle. Znów udowadniam, że w ubieraniu się nie ma granic, codziennie można wyglądać inaczej, warto tylko pamiętać o tym ile mamy lat, odpowiednio interpretując swój strój i coś o czym nigdy nie mówiłam, myślcie też o np. kolorze włosów czy karnacji. Przykładem jest jasnoszary sweterek w melanż - kolejny mój przyjaciel oversize ukradziony tatusiowi, kolor jest zimny, więc blondynka o jasnej karnacji nie koniecznie się w nim odnajdzie. Ja osobiście wolę kiedy kolor ubrania kontrastuje z urodą. Do tego moje najwspanialsze czarne woskowane spodnie, cóż innego mogłabym założyć, nie martwcie się jednak, ostatnio postanowiłam kupić sobie nową parę bardzo podobnych i na pewno wykorzystam je w jednym z kolejnych wpisów :))). No i tak pisząc i pisząc dotarłam w końcu do butów, gwiazd dzisiejszego stroju. Kalosze frmuy Hunter szturmem podbiły polski modowy rynek i pewnie nie szybko z niego zniknął. Przez stylistki i gwiazdy były dobierane do wszystkiego - spodni, spódnic, sukienek. Generalnie zyskały status uniwersalnych i stylowych, a myślę, że nie jedna "modnisia" marzyła o modnych kaloszach :))) No o oczywiście niezwykła paleta barw i wzorów podbiła serca osób w każdym wieku. U mnie w domu szybko znalazła się  para zwykłych, długich, czarnych Hunterów, ale przecież nie można wyglądać ciągle tak samo! Moja mama, która też śledzi modę i nowe rozwiązania, znalazła w gazecie zdjęcie Sarah'y Jessica'y Parker w krótkich kaloszach z plakietką "łowca" z przodu. Inne spojrzenie na coś co mają już wszyscy podbiło jej serce i ponieważ teraz nic nie stoi na przeszkodzie i wszystko można znaleźć w mgnieniu oka, to dwa dni później buty były już w drodze do Warszawy! Kalosze są z tak zwanym "jajem", bo poza tym, że są krótsze niż klasyczny model, który jest teraz w posiadaniu połowy świata, mają srebrne klamerki, które nadają im motocyklowego look'u. Może nie mieszkam w Londynie i nie mogę w nich chodzić cały rok, ale warto czekać na deszcz! Więc dziś zamknęłam się casualowym minimaliźmie i pokazałam, że są modne rozwiązania, które będą ometkowane waszą ulubioną marką, ale są zaprojektowane w sposób, który będzie was wyróżniał! Poza tym dorzucam zdjęcia mojego koka, o którym też pojawiają się komentarze, co jest bardzo miłe i jednocześnie zabawne oraz zdjęcie mojego srebrnego manicure'u u ręki, która nie została "połamana" :)))

xoxo

czwartek, 15 listopada 2012

LEOPARD


15 XI 2012
PANTERA 








#16

Po pierwsze, osiągnęłam niewyobrażalną liczbę ponad 4100 wyświetleń, za co serdecznie wam (po raz kolejny) dziękuję! Nawet nie wiecie jaką radość sprawiają mi takie kosmiczne liczby! Mam nadzieję, że uda mi się to ciągnąć dalej, bo umówmy się, nie jestem jedną z tych bloggerek sponsorowanych przez tysiące firm, które wysyłają im ciuchy i zawsze mają tysiące stylizacji w zanadrzu i miewam problemy z wybieraniem zupełnie nowych zestawów na bloga. Działam (może tylko narazie:))) na własną rękę. Dziś więc trochę nowego, trochę starego i trochę dziwactw :))

Najpierw chciałabym wspomnieć o strasznej rzeczy, która mnie spotakała. Jak powszechnie wiadomo dziś była premiera MMM x H&M, świetnie. Gorzej z tym, że moje upatrzone, piękne torebki "cukierki" rozeszły się w pierwsze pół godziny po 9! Opowiadam to wszystkim i wszędzie, ponieważ moje serce zostało niemalże złamane... Ale koniec o próżnych problemach. Co dziś dla was mam? Tak, dobrze widzicie, mam na sobie coś zupełnie nowego - FUTRO (faux fur w panterę - New Look; beżowy sweter oversize - Benetton; Biały, marmurkowy T-shirt - ZARA; Jeansy z suwakami - Stradivarius; buty, czarne sztyblety z ćwiekami - ZARA; różowe rękawiczki - H&M) . Nawet według mnie noszenie futer, a szczególnie w takim wzorze jest w tym wieku odrobinę kontrowersyjne, ciśnie się na usta "stara malutka", ale znacie moje poglądy i modowe motto. Nigdy w sumie nie ubrałam go w słowa, ale "Moda nie zna wieku" to zdecydowanie to. Na prawdę, nie ważne co założycie, jeśli zinterpretujecie to pod kątem swojej osobowości i wieku, to efekt powinien być genialny! Od wakacji wiedziałam, że takie futro będzie dla mnie idealne, tak komiczne, że aż pasującę. Musiałam tylko znaleźć to odpowiednie. Swoje poszukiwania zaczęłam od asos.com, znalazłam jedno piękne, ale niestety nie warte swojej ceny. Zdemotywowana postanowiłam zrobić sobie wycieczkę do centrum i przeszukać kilka dziwnych sklepów do których nigdy nie wchodzę. W Złotych Tarasach jak zwykle było mnóstwo osób, bez celu ruszyłam prosto na pierwsze piętro, żeby wbić się do TOPSHOPU, tam liczyłam na zbawienie. Dwa sklepy przed nim jest New Look, sklep do którego nigdy nie wchodzę, bo odstrasza ilością wzorów kolorów i niestety jakością, więc zrozumcie moje zdumienia, kiedy znalazłam tam to czego szukałam. Przecenione, za pupę, w ładną panterę i z kołnierzem, rozmiar 44. Zupełnie nie ruszyły mnie liczby na metce i szybko wskoczyłam w płaszcz. Oto jest, moje wymarzone faux fur, przetrenowałam je już, ciepłe i, no idealne! Trafiłam w 10! Pod futro założyłam opisywany ostatnio sweter oversize, świetnie bawię się tymi "wylewającymi się" warstwami. Ze swetrem w takim kolorze nigdy skuchą nie będzie biała bluzka z lekkiego materiału. Właśnie, wydaję mi się, że ta, którą mam na sobie dzisiaj, przełamana kolorem skóry wygląda lepiej niż taka zupełnie biała. No i kolejna ciekawostka dziś, odkąd prowadzę bloga, a to już ponad miesiąc, mam na sobie jeansy! Nie noszę ich często, w sumie nawet długo nie miałam ani jednej pary, ale stwierdziłam, że jednak wypadałoby mieć coś takiego w szafie. Zwykłe niezwykłe, ciemne, z długimi suwakami na łydkach i kończące się przed kostką. Zdecydowanie SKINNY, nie dzierżę spodni typu trochę jesteśmy luźne, trochę obcisłę i teraz się z nami męcz, na 100% przylegające są najlepsze! No i buty, do których miłości dość się już napisałam, ale jest ważna sprawa. W niecały miesiąc straciłam w prawym bucie 3 ćwieki, wszystkie w jednym miejscu, więc postanowiłam je zareklamować. Procedura trwała mniej niż 5 minut, zupełnie bez problemu, szybko sprawnie i została mi nawet zwrócona różnica w cenie (buty staniały)!!! Pełna profeska! Zara jednak ma tą klasę związaną z marką! Zapomniałabym w ogóle o mojej wisience na torcie! Różowe rękawiczki, przezabawne. 

PS. Założyłam moją oficjalną stronę na fejsie, teraz można mnie już "lajkować" i "hajpować" na lookbook'u! A wszystkie likeboxy po prawej stronie bloga!

przypomniana piosenka! :))

xoxo

niedziela, 11 listopada 2012

PEANUT BUTTER JELLY TIME




11 XI 2012
WIELOWARSTWOWO


































W końcu o czasie #15

Udało się! Dodaję posta punktualnie! W ramach przeprosin zdjęć jest bardzo dużo, byłam u mojej najlepszej przyjaciółki, która pomogła mi przeprowadzając krótką sesję fotograficzną na jej osiedlu :)) Wyszło mega dobrze, mam dziś najlepsze zdjęcia! Niektóre są w HDRze, co może was dziwić, bo są w pewnym sensie poruszone, ale osobiście bardzo mi się poodbają! Dlatego dziękuje Mai!

Chciałam wam też podziękować za 2.500 wyświetleń! Znowu czuje się niesamowicie. Właściwie to sprawiacie, że codziennie jest lepiej, coraz więcej osób przegląda, lubi i pozytywnie komentuje mojego bloga :)) Dziękuję! To również dlatego dziś dodaje tyle zdjęc, mam nadzieję, że dalej będzie się tak układało!W związku z tym postanowiłam też ubrać się bardzo ładnie (buty, sztyblety z ćwiekami - ZARA; legginsy - Blackmilk clothing; bluzka "peanut butter jelly time" - Mustache Yard Sale; karmelowy sweter oversize - Benetton; torba z napisami - EMPiK; czarna kurtka - ZARA). Mam na sobie chyba najwięcek rzeczy w historii bloga! Jest ciekawie, dużo nowosći, warstw i w ogóle z impetem. Strasznie podoba mi się to, że spod kurtki wystaje sweter, zupełnie niedopasowany "wylewa się" spod kurtki, uwielbiam taki efekt. Szczególnie jeśli kurtka jest luźniejsza, dodaje to takiej nonszalancji, a świetnej stylizacji lekkości. Wasz wygląd mówi wtedy wszystkim "wyglądam świetnie, a przecież w ogóle się nie starałam" - perfekcja w chaosie. Kurtkę znacie, czarna, zwykła, uniwersalna i wiecznie "pognieciona", na każdą okazję i mniej elegancka niż płaszcz - niczego nie wymaga. Wracając do swetra, kolejny mój przyjaciel w wersji oversize, a do tego w świetnym twarzowym kolorze. Noszę go cały rok, w zimę pod kurtkę i płaszcz w lato do shortów, super wygląda jak zakrywa całe spodenki, strasznie mi się to podoba. Nabyłam go rok temu i spotkałam się z pozytywnymi słowami na jego temat. Pod swetrem mam bluzkę z nadrukiem "peanut butter jelly time" kupioną na tegorocznej, kwietniowej edycji Mustache Yard Sale - genialna impreza. Świetna organizacja i w ogóle pomysł, dobrze się bawiłam i znalazłam mnóstwo pięknych rzeczy, ledwo co udało mi się wyrobić z pieniędzmi :)) Kolejna edycja odbędzie się w grudniu tego roku, polecam! Wracając do stylizacji, bluzka jest wykonana z dziwnego, sztywnego materiału, dlatego trudno ją dobrać do czegokolwiek. Ale udało się! Jestem i powracam z moimi blackmilkowymi legginsami! Mam oczy zamydlone miłością do nich, zdecydowanie to jest jeden z najlepszych zakupów w moim życiu! Dziś zawinęłam je na nogawce, dość kontrowersyjne, ale moim zdaniem wygląda dobrze, jeszcze bardziej inaczej niż inne są od wszystkiego same w sobie te legginsy, poszłam po bandzie! I oczywiście moje kochane sztyblety ponad wszystko! Ta stylizacja to jeden wielki eksperyment, mam nadzieje, że podoba się też taka forma :)) Pamiętajcie, nie bójcie się eksperymentować! Ślepe powielanie trendów i śledzenie ich zawsze i wszędzie też nie wygląda dobrze i jest nie zupełnie sensowne. Możecie założyć wszystko, ale z myślą i  z LUSTREM! Bo aż szkoda mijać potem osoby i zastanawiać się jak trudno jest się w czymś przejrzeć! Wszystko jest dla wszystkich i próbujcie! Nie znajdziecie swojego stylu bez błędów i sprawdzania! Warto też zadbać o jakiś znak rozpoznawczy, jak moje czerwone usta czyli "zimowy wygląd 2012", który praktykuję :))

xoxo

sobota, 10 listopada 2012

FLORAL AUTUMN



10 XI 2012
KWITNĄĆ JESIENIĄ











Spóźnione #14

Szczerze, nie mam pojecia czy jeszcze kiedyś dodam post punktualnie, może powiem wprost - uznajmy inną formę bloga. Dodaje posty kiedy mogę, mam czas i możliwości. Inaczej czuje się winna, a to wcale nie jest miłe uczucie - muszę nauczyć się godzić ze sobą tysiąc rzeczy, żeby pisać posty. Dziś z kolei trochę nowości, trochę starości - wszystko opiszę!

Myślę, że na pewno znacie uczucie, kiedy wstajecie rano z łóżka po ledwo przespanej nocy i wiecie, że dzień przed wami jest tak ciężki i trudny, że macie odruch wymiotny. Moment, w którym musicie wygrać z nieodpartą ochotą położenia się spać. Tak było wczoraj rano - wyskoczyłam z łóżka zupełnie nie wiedząc co założę, tzw. ZERO WENY. Przebierałam się chyba 13 razy, zupełnie roztrzepana w końcu wpadłam na pomysł. Jeśli dzień zapowiadał się tak męcząco, postanowiłam założyć coś, co będzie mnie wspierać - dziwne założenie jeśli chodzi o ubrania :)) Zrobiłam 1000 kursów wzdłuż i wszerz domu, żeby znaleźć TO ODPOWIEDNIE UBRANIE. Wyszło (buty, czarne sztyblety z ćwiekami - ZARA; spodnie, czarne, woskowane - ZARA; bluzka, czarna - ZARA; cienka, kwiecista kurtka - ZARA) jak powinno. Mniej więcej co drugi post wracają w wielkim stylu moje ulubione sztyblety, nie mam czasu się przebrać i lecę do pokoju zawinięta we wszystko co mam na sobie :)) Do tego moje najukochańsze czarne spodnie obowiązkowo zawinięte na dole. Dalej czarno, bluzka jest bardzo wdzięczna, w moim ulubiony,"lejącym się" kształcie. Jedyna bluzka z długim rękawem, którą chyba jestem w stanie nosić. Ma bardzo ładny kształt dekoltu, jest bardzo głęboko wcięty i ślicznie odsłania obojczyki. Z tego bardziej letniego krańca szafy wyciągnęłam to "coś". Kwiecista kurtka - hit moich tegorocznych wakacji! W czerwcu wpadłam do Zary, tak z czystej ciekawości, przeszłam cały sklep i wchodząc na TRF kątem oka zauważyłam taką kolorową plamę w rogu. Uwielbiam takie dziwne rzeczy, do których nikt nie podchodzi, ponieważ nie dużo tam widać. Oczywiście kurtka podbiła moje serce, a swoją drogą, to nawet nie jestem pewna czy jest w kwiaty :D Przechodziłam w niej całe 2 miesiące wakacji i o dziwo pasuje dosłownie do wszystkiego! Zakup roku! Poza tym ma fason klasycznej bluzy ze ściągaczami i jak ją zapnę to wyglądam jak czterolatka. Oczywiście kupiłam M-kę, żeby była troszkę większa i lepiej się układała. Generalnie rzecz biorąc jestem w niej bezgranicznie zakochana, jest idealna dla mnie! Co ciekawe, nosiłam ją całe wakacje do dresu i innych śmiesznych rzeczy, a potem poszłam w niej na rozpczęcie roku - na elegancko. To się nazywa strzał w dziesiątkę! A i dzisiejszy manicure, wyrwałam w TOPSHOP'ie kolejny błyszczący lakier, był złoty, teraz czas na srebrny! Jest śliczny i tak samo efektowny jak złoty! Teraz czaję się tylko na holographic nail polish! W ogóle, dodałam logo bloga, mam nadzieje, że się podoba? Nie jestem wybitnym grafikiem komputerowym, ale niezwykle się starałam! Przeprowadziłam małą modernizację bloga i dodaję link do posta!


PS.
Jedne z cudowniejszych butów jakie kiedykolwiek widziałam w sklepie!
H&M




xoxo

środa, 7 listopada 2012

DAD CLASS


7 XI 2012
KRADNĘ












tak, znowu spóźnione #13

Tym razem, bo moja mama uciekła ze zdjęciami! Nie daję rady wyrabiać się z nauką i blogiem, staram się, ale zawsze coś staje przede mną murem. Chociaż mury są po to, żeby je burzyć, więc znów zwracam się do was z przeprosinami i postaram się jakoś to ogarniać, a w ostateczności zmienię formę bloga!

Dziś zaliczyłam wizytę u fryzjera, małe zabiegi pielęgnacyjne! :)) Wszystkie dziewczyny zapuszczające włosy, wiem, że każdy milimetr jest ważny, ale naprawdę warto podciąć te najgorsze końcówki! Od września broniłam się przed podcinaniem, w końcu znam ból odbierania mi moich długich, kochanych włosów :))) Jednak zrozumiałam o co w tym wszystkim chodzi - nie straciłam wiele, a moja "grzywa" wygląda o niebo lepiej i zdrowiej! Potem szybkie zakupy i do domku pisać post! A stylizacja kolorystycznie poprawna z zielonymi lakierkami na stopach (buty, zielone baleriny - ZARA; spodnie, szare - ZARA; biała, marmurkowy T-shirt - ZARA; granatowy sweter z jasną lamówką - Paolo Pecora, kolczyk, srebrny krzyżyk - Accesorize). Dużo nowości, trochę inaczej! Przyznaję, ukradłam sweter tacie, ale to dlatego, że kocham takie swetereki, szczególnie oversize'y! Nie raz zmusiłam go do oddania mi podobnych :)) Jak już powiedziałam, kolory klasycznie, granat, szarość, biel, praktycznie zero szans na błąd, bądź inne podobne "gryzienia". Do tak poprawnego zestawu, warto założyć coś "śmiesznego" - w moim przypadku - buty. Nie każdy lubi nosić takie buty, kolor jest nie do końca dla każdego - oczywiście nie mówię tu o pasowaniu, a wyborze, po prostu nie wszyscy lubią mieć na stopach coś "innego". Zielone lakierowane buciki nie są codziennością. Ja jestem fanką balerin, mam w szafie bodajże 9 par! Najlepsze buty, w każdą porę roku (należę do osób, którym nigdy nie jest zimno:))) I na tej płaszczyźnie Zara nigdy mnie nie zawodzi, tyle, że większość butów jest okropnie sztywna i podła dla stopy.  ZAWSZE sprawdzajcie buta zginając go w miejscy w którym zgina się stopa, jeśli jest sztywny to są duże szanse na to, że wrócicie z pęcherzami i innymi strasznymi obtarciami. Chyba, że posiadacie "modelowy" kształt stopy i baleriny z Zary są dla was niezwykle wygodne - zazdroszczę! Niestety, zdarza mi się, że jestem tak zakochana w jednej ze sprzedawanych par, że nie widzę świata poza nimi i lecę na łeb na szyje do kasy, żeby tylko mieć je na własność. Po dwóch wyjściach jestem obtarta i zdarza mi się wątpić w to, że kiedykolwiek założę jakieś buty! Dlatego ta kategoria w mojej szafie ma bardziej charakter kolekcji niż butów do noszenia... Na lepsze wychodzi mi kupowanie balerin w H&M'ie - są stosunkowo tanie i wygodne, a poza tym w każdym kolorze! W nagłej potrzebie zawsze wybieram się tam. A kolor - kontrowersyjny w klasyce! Kolejne są spodnie, najzwyklejsze, szare rurki, ale żeby nie była tak oczywiście z tyłu jest suwak - świetny patent do każdych spodni. Proste urozmaicenie zwykłych rzeczy.  Dobrze znany wam biały T-shirt, a i wrócę do swetra. Kategorycznie zabrania się zapinania sweterków tego typu na ostatni guzik! Pamiętajcie, poza zasadami jest też dobry smak - taki sweterek traci kształt po zapięciu na ostatni guzik. Oczywiście istnieje możliwość, że będzie wyglądać dobrze, ale oceńcie to same według "wyglądania dobrze". Zauważyliście pewnie, że mam upper ear piercing - ogólnie jestem fanką piercingu. Ten sprawiłam sobie we wrześniu rok temu, miałam kilka problemów, ale wszystko ostatnie wyszło na prostą. Po raz kolejny kupiłam kolczyki do tej dziurki w Accesorize - mają genialnie zestawy pojedynczych kolczyków!

Załapał się mój złoty manicure! :)))
xoxo